Wysłany: 2012-07-06, 11:30 Działający rozrusznik bez kluczyka w stacyjce
Witam,
Ach Capo, kochane Capo...
Ostatnio robiłem małą objazdówkę po mazurach i nagle troszkę się zdziwiłem....
Przejechałem kilka kilometrów z pkt A do pkt B, czerwonym guzikiem wyłączam motocykl a tutaj rozrusznik cały czas tryta
Przełączam jeszcze raz na zapłon silnik odpala, przełączam na off i rozrusznik dalej chodzi...
Wyłaczam stacyjkę, wyciagam kluczyk a rozrusznik dalej swoje
Szybko zrzucam kasj i rekawice, podnosze siedzenie w celu odpiecia pradu aż tu nagle przestał... Myśle sobie pewnie sie spalił rozrusznik, ale po chwili opanowania szoku wkładam klucz do stacyjki odpalam i wszystko jest ok. Gasze,odpalam i znowu gasze i znowu jest ok.
Od tamtej pory przejechałem jeszcze troche kilometrów i sytuacja sie nie powtórzyła, ale może ktos miał taki przypadek i wie co może byc na rzeczy (moze jakiś przekaźnik) bo niedługo wybieram sie do Rumunii i wolałbym nie szukac serwisu po drodze...
_________________ Odważni nie żyją wiecznie, lecz ostrożni nie żyją wcale...
Życie liczy się w kilometrach
>>> www.MOTOmostowcy.pl <<<
>>> www.motokm.pl <<<
Dzięki!
Wyczytałem, że miałeś identyczny przypadek ...
Przekaźnik już zamówiony
_________________ Odważni nie żyją wiecznie, lecz ostrożni nie żyją wcale...
Życie liczy się w kilometrach
>>> www.MOTOmostowcy.pl <<<
>>> www.motokm.pl <<<
Przejechałem kilka kilometrów z pkt A do pkt B, czerwonym guzikiem wyłączam motocykl a tutaj rozrusznik cały czas tryta
heheh, dobrze że rozrusznik cały... długo tak jechać z kręcącym rozrusznikiem?
Ten przekaźnik oryginalny to chyba zabieg specjalny działu finansowego..
Przy mocy rozrusznika 900W i napięciu 12V podczas rozruchu płynie przez niego prąd 75A, więc jak można zastosować 50 amperowy przekaźnik
heheh, dobrze że rozrusznik cały... długo tak jechać z kręcącym rozrusznikiem?
Muszę przyznać, że rozrusznik to twarda sztuka
Z krecącym rozrusznikiem jechałem kilka kilometrów, może z 10-15 min...
Jak ruszałem to w kasku i przy warkoczacym motocyklu kumpla nie słyszałem, żeby coś było nie halo.
Ale zaskoczenie moje gdy wyjąłem kluczyk ze stacyjki a rozrusznik dalej "trytał" było niemałe
Wilk stepowy napisał/a:
Przy mocy rozrusznika 900W i napięciu 12V podczas rozruchu płynie przez niego prąd 75A, więc jak można zastosować 50 amperowy przekaźnik
Widocznie brakuje im inzynierów konstruktorów z Polski
_________________ Odważni nie żyją wiecznie, lecz ostrożni nie żyją wcale...
Życie liczy się w kilometrach
>>> www.MOTOmostowcy.pl <<<
>>> www.motokm.pl <<<
Wiek: 69 Dołączył: 31 Maj 2010 Posty: 586 Skąd: Piła
Wysłany: 2013-05-14, 06:44
No, kurde mój Capo mocno mnie w weekend zaskoczył. Zrobiłem trochę trasy w terenie i zatrzymałem się, coby samemu odpocząć. Po dobrych 10 minutach odpalam motor, a tu kręci się silnik i rozrusznik ciągle pracuje! Oczywiście, nie pomogło nic innego jak zdjęcie kanapy w abcugach i odłączenie akumulatora. Na szczęście nie czekałem, aż coś się sfajczy i błyskawicznie odpiąłem gorącą już klemę.
Miałem dwa lata temu podobne dwa przypadki, które ustępowały samoistnie zanim dobrałem się do akumulatora i dlatego wymieniłem przekaźnik rozrusznika na mocniejszy od Yamahy (1441011) z Larssona. Oryginalne, włoskie przekaźniki mają prąd znamionowy 50A, co w zupełności powinno zabezpieczyć obwód rozrusznika, lecz zamienniki Yamahy podobno wytrzymują 100-150A więc nadmiar jest zadowalający.
Niemniej okazało się, że problem prawdopodobnie nie tkwi w maksymalnym prądzie obciążenia, ale w konstrukcji przekaźnika. Rozebrałem włoski korpus i zaniepokoiła mnie słaba sprężyna, której zadaniem jest wycofanie rdzenia elektromagnesu do pozycji spoczynkowej. W dodatku przerwa na zworze prądowej, która podaje prąd jest tak mała, że jej ruch zwierająco-rozwierający jest prawie niewyczuwalny!
Stąd podczas rozruchu, kiedy w obwodzie płynie dość duży prąd może dochodzić do powstania łuku elektrycznego i chwilowego 'sklejenia' dość masywnych styków wykonanych z miedzi. W ekstremalnym przypadku możliwe jest, moim zdaniem, ich trwałe połączenie, co nieuchronnie doprowadzi do poważnego uszkodzenia elementów obwodu lub nawet zapalenia się wiązki. A to już nie przelewki!
Tak na dobrą sprawę, nie wiem, co z tym zrobić! Oczywiście wymienię przekaźnik na nowy, lecz niepewność potwierdzona wieloma podobnymi przypadkami u mnie i innych kolegów będzie mi towarzyszyła podczas każdego rozruchu. Myślałem już o wstawieniu awaryjnego wyłącznika akumulatora dostępnego z zewnątrz, lecz to rozwiązanie toporne choć - jak pokazuje życie, wcale nie takie głupie. Proszę o możliwe opinie i wskazówki rozwiązania problemu...
_________________ Być narodowi użytecznym - jak Staszic!
Wiek: 69 Dołączył: 31 Maj 2010 Posty: 586 Skąd: Piła
Wysłany: 2013-05-15, 12:33
jagiel napisał/a:
wymienić przekaźnik rozrusznika o i to tyle
Nieee, no teraz to już nie jest takie śmieszne
A jak myślisz, co zrobiłem w poniedziałek rano nie licząc zamówienia nowego przekaźnika?
Prosząc o wskazówki miałem na myśli może jakiś układ gasikowy w obwodzie styków prądowych. Po demontażu starego przekaźnika, jego styki nie były jakoś specjalnie okopcone czy nadtopione, ale miały na całej powierzchni bardzo wyraźne (choć czyste) ślady po łuku elektrycznym. Czyli wyszło na moje, że powstaje takie zjawisko.
Kurde, nie ma wyjścia i zamontuję nowy, ale z Allegro już ściągam taki 'hebel' do obwodów prądowych rozwierany za pomoca specjalnego kluczyka i będę się zastanawiał, gdzie to upchnąć najbliżej akumulatora?
_________________ Być narodowi użytecznym - jak Staszic!
Wiek: 69 Dołączył: 31 Maj 2010 Posty: 586 Skąd: Piła
Wysłany: 2015-06-01, 06:59
Kontrola bezpieczników to zasadna czynność i bezwzględnie trzeba jej dokonać. Ja jednak obawiam się, że akumulator mógł dokonać swojego nędznego żywota i stąd blackout w instalacji.
Przyczynę takiej usterki czyli permanentnego wzbudzenia przekaźnika rozrusznika widzę w samym akumulatorze, a dokładnie w jego sprawności. Dość gruntownie przeanalizowałem przypadki, jakie wystąpiły w moim motocyklu i wnioski skierowały podejrzenia na ten podzespół. Jestem przekonany, że niska energia akumulatora powoduje zakłócenia przy dużym obciążeniu pomimo pozornie normalnego napięcia 12V jakie utrzymuje podczas eksploatacji. Nie pozwala to zamknąć odpowiednio szybko obwodu, a przekaźnik reaguje charakterystycznym klekotaniem towarzyszącym występowaniu łuku elektrycznego na stykach przekaźnika. To z kolei może prowadzić do ich trwałego zespawania lub czasowego 'sklejenia' podczas inercji mechanicznej styków w warunkach łuku.
Dla potwierdzenia tej teorii niech posłuży mój przykład z akumulatorem, który pozornie był sprawny lecz wystarczyła niższa temperatura otoczenia lub brak doładowania, żeby dać opisywany efekt. Po wymianie akumulatora, póki co nie dostrzegłem żadnych niepokojących objawów i silnik startuje bardzo pewnie od pierwszego 'strzału'.
_________________ Być narodowi użytecznym - jak Staszic!
Dzięki za diagnozę . jutro zaczynam grzebać. Bezpieczniki sprawdziłem zaraz po awarii. Były dobre. Akumulator podejrzewałem wcześniej. Słabo kręcił. Rozumiem wymienić jeszcze przekaźnik.
Wcześniej miałem jeszcze dwa przypadki awarii. Na ciepło nie chciała Apka odpalić. Całkowita blokada. Rozrusznik i koła. Na popych pisk opon. Po jakimś czasie na biegu do tyłu i do przodu na biegu i wtedy odpuściło. można było odpalić. Oczywiście akumulator padaczka.
Raz na jakiś czas paliło się EFI po ponownym odpaleniu gasło.
Jagiel .- Oczywiście Pionki koło Radomia.
Moja włoszka dziś też pokręciła sobie rozrusznikiem jak młynkiem do kawy, zanim jednak zdążyłem zdemontować kanapę co trwało może 30-40 s przestało. Nie ma co trzeba przekaźnik zmienić.
Wiek: 69 Dołączył: 31 Maj 2010 Posty: 586 Skąd: Piła
Wysłany: 2015-07-03, 06:59
Wymiana przekaźnika nie musi przynieść oczekiwanych efektów. Jak napisałem wyżej przyczyna 'klekotania' może tkwić w niewydajnym akumulatorze. Przy okazji sprawdź jak zachowuje się napięcie na akumulatorze w momencie rozruchu. Powinno nieco spaść podczas kręcenia, co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę duży prąd pobierany w tym czasie, ale nie drastycznie czyli poniżej 10V! Można też dać sprawdzić akumulator w samochodowym warsztacie elektrycznym. Powinni mieć miernik badający wydajność akumulatora pod obciążeniem.
Trochę po macoszemu traktujemy nasze akumulatory. Większość jest eksploatowana podczas sprzyjających temperatur otoczenia, kiedy na jaw rzadko wychodzą mankamenty. Przed sezonem najczęściej je podładowujemy i pozornie wszystko jest cacy czyli silnik zapala od pierwszego strzału. Aż do czasu, kiedy wystąpią trudne do zlokalizowania usterki w instalacji. Niesprawny akumulator jest przyczyną uszkodzeń regulatora, nie mówiąc o innych problemach opisanych m.in. w tym wątku. Dlatego pozwoliłem sobie na szeroko opisany proces formowania, od którego zależy wydajność i trwałość akumulatora.
_________________ Być narodowi użytecznym - jak Staszic!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum