Wysłany: 2010-03-27, 20:08 Alternator , regulator napięcia czy może coś innego?
Panie i panowie pojawił się problem z moim moto, którego sam nie potrafię rozgryść. A więc od początku:
Miałem problemy z niespełna rocznym akumulatorem - w okresie chłodów musiałem go ładować mniej więcej co 2 tyg.
Tydzień temu pojechałem na lotnisko i wszystko było ok. Po 5-ciu dniach wróciłem i próbowałem uruchomić silnik i się nie dało (może powinienem rozłączyć akumulator na te 5 dni) no i obsługa lotniska pomogła mi go odpalić silnik za pomocą innego aku. No i sobie jadę tak 90-120 mil/h i po ok 30 km zaczął wariować licznik wskazując mylnie prędkość (chwilami wskazywał, że jadę 270 km/h - daleko poza granicą licznika) a po kolejnych ~25 km nagle usłyszałem huk (sądziłem, że mogło wystrzelić świecę) i wyczułem gwałtowny spadek mocy (moto zgasło, może dlatego ). Próbowałem uruchomić za pomocą startera ale się nie dało (nawet nie przekręcił). Sądziłem, że po 50-u km nawet rozładowany akumulator powinien się trochę naładować... Generalnie do domu moto dojechało na przyczepce moich znajomych.
Następnego dnia naładowałem akumulator (ładował się tylko 5-6 godz.) i silnik odpalił bez problemu, pojeździłem ok 25 km i wszystko było ok. Następnego dnia silnik nie dał się uruchomić - aku nie miał siły przekręcić tłokami nawet jednego obrotu.
Objawy wskazują na to, że alternator nie ładuje akumulatora. Przeglądając wpisy na tym forum doszedłem do wniosku, że równie dobrze szlag mógł trafić regulator napięcia...
Zanim popłynę w koszta kupując nowy alternator chciałbym mieć pewność, że przyczyna nie leży w innych rzeczach.
A może natężenie prądu z tego akumulatora którym uruchomiono silnik na lotnisku było zbyt wielkie i uszkodził się jakiś moduł (bezpiecznik)?? To, że uruchomiony silnik zgasł bez przyczyny świadczy o tym, że nie było ładowania a całą energię elektryczną silnik pobierał z akumulatora tak długo jak się nie wyładował do końca.
Jako, że na elektryce się nie znam; może mi ktoś poradzić co robić? Co powinienem zrobić w pierwszej kolejności i co waszym zdaniem nawaliło?
Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi i rady.
Elektryka nie jest moją domeną ale zacząłbym od sprawdzenia czy w ogóle jest ładowanie? Jak odpalisz moto to zobacz ile volt masz na wolnych obrotach a ile na obrotach w granicach 4000 obr.
Dodatkowo sprawdź czy przy regulatorze napięcia nie stopiła się plastikowa brązowa złączka - niestety to się często zdarza.
Chyba najlepiej będzie jak ściągniesz manuala http://www.caporider.com/docs.shtml a dokładniej dział elektryka i proponuję zacząć sprawdzanie od strony 6 po kolei.
Przepraszam, że odsyłam Cię do instrukcji ale tam są obrazki z dokładnymi wartościami jakie powinieneś mieć przy pomiarach - myślę że tak będzie najwygodniej
Regulator znajduje się po prawej stronie pod tylną owiewką takie coś metalowego z żeberkami
A gdy sprawdzisz to daj wyniki i zobaczymy co da się w tej kwestii zrobić.
Wiek: 52 Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 459 Skąd: Warszawa/Marki
Wysłany: 2010-03-27, 21:43
LoganOx, ja też szukałem powodów... akumulator raz kręcił, raz nie, sprawdzałem ładowanie, śwece itp... a problemem było zwarcie w aku... po wymianie sprzęt jak nowy. Jeśli możesz pożyczyć, albo nie będzie kłopotem zakup nowego akumulatora, to zacznij od tego, zanim rozbebeszysz moto.
Ja przekonałem się, że przez uszkodzony akumulator mogą dziać się dziwne rzeczy...
PS. czy nie wyświetla Ci się jakiś błąd na szafie?
nie, żaden błąd się nie wyświetla. Rezerwowy akumulator mam w szafie, więc profilaktycznie go naładuje dziś w nocy. Czytałem gdzieś, że jak aku nie ma mocy by odpalić moto, to nie należy próbować drugi raz odpalać, bo można coś popsuć w elektryce a ja na lotnisku próbowałem kilka razy aż coś zaczęło pstrykać. Rozrusznik jest poza podejrzeniem, aku sprawdzę jeszcze jutro - naładowałem do pełna (11 godz.) i teraz moto odpala bez problemu (próbowałem 3 razy i odpalało). Jeśli jest spięcie, to się rozładuje sam przez noc.
Voltomierz będę miał do dyspozycji we wtorek to się sprawdzi ładowanie.
A może jakiś bezpiecznik mógł się przepalić???
Moim zdaniem masz wersję z wbudowanym wspomagaczem rozsądku. Jeśli rzeczywiście wracałeś z lotniska 90-120 mil/h to mógł się uaktywnić. Zresetować go można poprzez tygodniową jazdę zgodnie z przepisami ruchu drogowego.
To oczywiście żart, a zresztą w ogóle kto pisze te słowa...
Z innej beczki, ten wystrzał, który opisujesz, pewnie pochodził z wydechu. Jeśli z powodu spadku napięcia w instalacji w którymś cylindrze nie doszło do zapłonu podanej mieszanki, to zgromadziła się w wydechu właśnie. Kolejny udany zapłon zdetonował ją i stąd wybuch.
Nie sądzę że masz szanse mieć uszkodzony alternator... One są bardzo trwałe. Zdarzyło mi się w Pegazie jechać ze zwartymi przewodami alternatora. Przewody stopiły się w cholerę, śmierdziało jak szlag, a jak je wymieniłem in podłączyłem wszystko poprawnie, to alternator działał bez zarzutu. Pewnie złączka albo regulator...
_________________ Pesymista, to dawny optymista, który po prostu zaczął myśleć realnie...
Wicher [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-29, 14:50
Hmmm, ten temat mi się bardzo podoba
Co prawda mieszczę się w normach zamieszczonych w manualu, ale dlaczego nie poprawić sobie nieco napięcia
Tylko jam prosty chłop i muszę mieć łopatologicznie wytłuymacozne, co mam wyciąć, co mam dodać i gdzie podczepić ten magiczny kabelek żeby ładowanie było lepsze niż fabryka zaleca
"...Nie sądzę że masz szanse mieć uszkodzony alternator... One są bardzo trwałe..."
Domyśliłem się po jakimś czasie, że ten huk to od braku iskry.
Jutro będę mieć pewność czy jest ładowanie czy nie, bo kolega ma voltomierz i mi pomierzy co trzeba.
To co mnie bardziej zaniepokoiło to to, że na jakieś 10 min. przed awarią zaczął wariować licznik - wskazówka na pocz. wahała się jak głupia - w miejscu ustać nie mogła a potem cały czas pokazywała znacznie wyższą prędkość od rzeczywistej (czasem daleko poza skalą ~270 km/h). Mój znajomy powiedział, że to był pierwszy objaw braku wystarczającego napięcia (ponoć elektronika wariuje wtedy)...
Acha i jeszcze jedno, mimo podejrzeń co do braku ładowania nadal jeżdżę na krótkie dystanse tu i tam i zauważyłem, że po takiej jeździe do 5 km to pokrywa alternatora wydaje się być znacznie cieplejsza od zbiornika oleju - czy to aby na pewno normalne????
Jechałem tak szybko, bo spieszyłem się do pracy (generalnie staram się nie przekraczać 120 mil/h).
Logan, jak za bardzo się grzeje, to może też masz jakieś zwarcie po drodze między alternatorem a reglerem. Zarówno zwarcie do masy jak i między przewodami może dać taki efekt. W każdym razie nie szklana kula tylko woltomierz prawdę ci powie....
_________________ Pesymista, to dawny optymista, który po prostu zaczął myśleć realnie...
...zacząłbym od sprawdzenia czy w ogóle jest ładowanie? Jak odpalisz moto to zobacz ile volt masz na wolnych obrotach a ile na obrotach w granicach 4000 obr.
.
Ok sprawdziłem, oto wyniki:
1. Po włączeniu stacyjki (silnik nie odpalony): 12,2V - 12,3V
2. Po odpaleniu, na wolnych obrotach: 13,9V - 14,0V
3. Na 4.000 obr/min 11,4V - 12,2V
4. Na 4.000 obr/min przy włączonych światłach drogowych i kierunkowskazie 11,7V
Wniosek - alternator ładuje, ale zbyt niskie napięcie.
Nie sprawdzałem tych kabli przy regulatorze napięcia, bo jakoś nie potrafię się do nich "dobrać", a czasu mam niewiele na majstrowanie.
B3stia
Dołączył: 17 Maj 2009 Posty: 270 Skąd: Leszno
Wysłany: 2010-04-01, 14:26
Napięcie na akumulatorze przy odpalonym silniku i włączonych światłach nie powinno być niższe niż 13,0 V (4000 obr/min)
studiując pobieżnie amerykańskie forum Aprilii Caponord zauważyłem, że inni użytkownicy tego modelu często narzekają na oryginalne regulatory napięcia. Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym problemem jest wymiana regulatora na taki od Hondy Goldwing GL1200. Wymiana wymaga pewnych małych przeróbek, ale ludzie sobie chwalą ten regulator napięcia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum